Tytuł: „Rekreacje Mikołajka”
Tłumaczenie: Tola Markuszewicz,
Elżbieta Staniszkis
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Recenzent:
Liona
Każdy
z nas wie, że podczas porządkowania pokoju można znaleźć dawno zapomniane bądź
zgubione „skarby”. Nie inaczej było, gdy pewnego dnia postanowiłam zrobić
porządek na jednej z półek z książkami. Wystarczył rzut oka na kultową serię, w
której zaczytywałam się w dzieciństwie, by tamte wspomnienia do mnie wróciły.
Poza trzema opasłymi tomami przygód o Mikołajku, wydostałam z kąta półki kilka
pomniejszych książeczek, które były początkiem sagi opisującej przygody chłopca
mieszkającego we Francji w latach 60-tych XX wieku. „Rekreacje Mikołajka” są
drugą częścią serii napisanej przez Rene Goscinnego i ozdobionej ilustracjami
Jean-Jacquesa Sempégo. Ukazała się ona w 1964 roku we Francji, a polskie
tłumaczenie zadebiutowało w 1986 roku z ramienia wydawnictwa Nasza Księgarnia.
Fabuła
książki skupia się na życiu codziennym Mikołajka i jego kolegów z klasy.
Narratorem jest tytułowy bohater, opisujący specyficzne przygody, jakie mu się
przytrafiły. Każdy tomik składa się z kilkustronicowych opowiadań, noszących
osobne tytuły i nie łączących się ze sobą, toteż można zacząć czytać od
dowolnie wybranej historii. Poza Mikołajkiem, który jest postacią dość
uniwersalną, jego koledzy, z którymi się trzyma, są specyficznymi typami ludzi,
z jakimi nie unikniemy spotkania w realnym życiu. Przykładowo, Alcest jest
najlepszym przyjacielem Mikołajka, a jego znakiem charakterystycznym są
puszyste kształty i nieodłączny atrybut w postaci kanapki z masłem lub dżemem.
Kleofas jest starszym o rok kolegą z klasy a także najgorszym uczniem i stałym
bywalcem klasowego kąta, do którego jest wysyłany przez wychowawczynię niemal
na każdej lekcji. Gotfryd jest typowym przykładem dziecka pochodzącego z
nowobogackiej rodziny: wychowuje go guwernantka, ma masę zabawek i lubi
przychodzić do szkoły przebrany za kowboja lub muszkietera. Jest jeszcze
Euzebiusz, chłopak bardzo silny i lubiący się bić, ale tylko z przyjaciółmi, bo
jest nieśmiały. Jednak na szczególną uwagę zasługuje Ananiasz. To imię stało
się niemal kultowe, przynajmniej dla mnie. Dlaczego? Otóż Ananiasz jest
przykładem typowego kujonka. Jak twierdzi Mikołajek, jest on „najlepszym
uczniem w klasie i pupilkiem naszej pani”. Ananiasz nie wychodzi na przerwy z sali
lekcyjnej, gdyż w tym czasie powtarza sobie to, czego się nauczył. Jako jedyny
w klasie nosi okulary, przez co nie można go bić, a gdy coś mu się nie udaje,
np. któryś z kolegów wie więcej od niego, zaczyna histeryzować, tarzać się po
podłodze i płakać.
W
każdym opowiadaniu występują ci sami bohaterowie, jednak przeżywają coraz to
nowe przygody. W „Rekreacjach…” opisany jest między innymi mecz na placu,
łowienie kijanek, spróbowanie pierwszego w życiu cygara, złamana ręka Kleofasa
i jego tymczasowe przywileje oraz rozdanie nagród na zakończeniu szkoły. Brzmi
banalnie? Oj, czytelniku, bardzo się mylisz! Opowiadania pisane są prostym
językiem, zawierają wielkie dawki wszelkiego rodzaju komizmu i są fantastycznym
sposobem na samotne wieczory.
Recenzowana
przeze mnie książeczka jest kwadratowa, ma ok. sto stron, przy czym zaletą jej
jest duża czcionka. Urok tej serii polega na tym, że po przeczytaniu jednej
części czuje się niedosyt i trzeba sięgnąć po kolejne. Serdecznie polecam tę
książkę wszystkim: dzieciom, nastolatkom, dorosłym. Gwarantuje ona momentalną
poprawę humoru i duchowy powrót do lat beztroskiego dzieciństwa.
Copyright © 2013 Liona
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz