Autor: Lucy Christopher
Wydawnictwo: Wilga
Liczba stron: 328
Liczba stron: 328
Recenzent: Michalina
Dość często słyszymy o porwaniach kobiet. Zazwyczaj są uprowadzane przez organizacje, które handlują ludźmi. Są zmuszane do pracy, często o charakterze seksualnym. Chociaż mają kontakt z ludźmi i cywilizacją, nie mogą uciec, ponieważ tracą dokumenty. Ale czy ten schemat jest uniwersalny?
Lucy Christopher w książce pod tytułem „Uprowadzona” pokazała
czytelniczkom trochę inną historię. Wyobraźmy sobie następującą sytuację:
znudzona nastolatka, lotnisko… I nagle w tłumie zjawia się przystojny
nieznajomy. Elegancki, miły i inteligentny. Proponuje kawę, więc piją, rozmawiają.
Dziewczyna myśli, że lepiej być już nie może, tylko że po jakimś czasie budzi
się na końcu świata, zdana na łaskę i niełaskę porywacza.
Właśnie taka historia przytrafiła się nastoletniej Gemmie,
która z rodzicami wybierała się na wakacje do Wietnamu. Na lotnisku zobaczyła
jego. Przyglądał się jej uważnie, aż w końcu podszedł i zaprosił na kawę. W
rezultacie Gemma traci przytomność, po czym budzi się w nieznanym, bardzo
gorącym pokoju. Jest osłabiona, z trudem się rusza, nie wie, gdzie jest i co
się z nią działo wcześniej. Jedyne czego jest pewna to to, że została
uprowadzona.
Zdumiewający jest ciąg dalszy: mimo że porywacz
odurzył dziewczynę narkotykami i wywiózł w nieznane miejsce, okazał się troskliwy
i opiekuńczy. Okazuje się, że Taylor, bo tak nazywał się sprawca, chciał
obronić Gemmę przed złem świata. Pragnął ją uszczęśliwić. Tymczasem jedynym
marzeniem Gemmy jest powrót do domu. Błagała, prosiła, próbowała uciekać, lecz bez
powodzenia. Z każdą chwilą rosła jej nienawiść do chłopaka. Dokuczała mu,
starała się zniechęcić do siebie – na próżno.
Powiem przewrotnie: „Uprowadzona” to z pozoru nudna książka,
gdyż nie przepadam za rozległymi opisami przyrody. Jednak coś mnie w tej opowieści
poruszyło i zaciekawiło. Dzięki temu, że książka została napisana w formie
listu, czytelnik może poczuć emocje Gemmy. Fabuła powieści jest po prostu
porywająca. Gwarantuje dreszcz emocji, wnikliwe portrety postaci, opisy
niesamowitych widoków pustynnej Australii i romantyczną atmosferę. Polecam ją
serdecznie, bo warto ją przeczytać. Szczególnie zachęcam do lektury dziewczyny.
Kto wie – może kiedyś któraś znajdzie się w podobnej sytuacji?
Copyright © 2012 Michalina
Oglądałam film...i został jednym z moich ulubionych :) Chętnie przypomne sobie tą historię jeszcze raz- tym razem posile się książką.
OdpowiedzUsuń