Autor:
Terry Pratchett
Tłumaczenie:
Piotr W. Cholewa
Wydawnictwo:
Prószyński i S-ka
Recenzent:
Indygo
Poznajcie Moista von Lipwiga alias Alberta Spanglera. Właśnie wtrącono go do więzienia. Ma w perspektywie „powieszenie o świcie”, ale się nie poddaje. To cwaniak kuty na cztery nogi, hochsztapler i naciągacz. I nawet zwykła łyżka staje się w jego rękach narzędziem, dzięki któremu Moist próbuje uwolnić się z celi. A zatem pracuje bez wytchnienia: „skoncentrował umysł na perspektywie niebycia powieszonym o świcie, a zwłaszcza na usunięciu łyżką pokruszonej zaprawy wokół kamienia w ścianie celi. Jak dotąd praca ta zajęła mu pięć tygodni i zredukowała łyżkę do czegoś przypominającego pilniczek do paznokci”.
Niestety
– okazuje się, że z więzienia uciec się nie da. Moist ma więc alternatywę,
którą stawia przed nim lord Vetinari, szara eminencja Ankh-Morpork, gdzie
rozgrywa się akcja powieści. Moist może zawisnąć (to sprawiedliwa kara, biorąc
pod uwagę wszystko to, co ma na sumieniu) albo… reaktywować Urząd Pocztowy w
Ankh-Morpork. Moist oczywiście nie wie, że poczta owa to miejsce wyjątkowo
niebezpieczne. Wystarczy wspomnieć, że życie wszystkich dotychczasowych
naczelnych poczmistrzów kończyła gwałtowna śmierć…
A
teraz przyjrzyjmy się bliżej Ankh-Morpork. To miasteczko jakich wiele w Świecie
Dysku, a jednak – jak z ironią myśli Moist – jakimś dziwnym trafem wszyscy chcą
tam mieszkać. To także miasteczko, w którym Urząd Pocztowy konkuruje z kompanią
semaforową Wielki Pień czyli z Sekarami. Na czele Sekarów stoi Reacher Gilt,
najczarniejszy z czarnych charakterów w Ankh-Morpork. Moist będzie musiał się z
nim zmierzyć, żeby poczta mogła działać i żeby sprawiedliwości stało się
zadość. Na naszych oczach zachodzi niezwykła przemiana postawy głównego
bohatera. Moist, człowiek o wielu talentach (wiedział np. jak nie zwracać na
siebie uwagi, pozostawać niezauważonym), egoista i szumowina staje się obrońcą
pracowników Urzędu Pocztowego, przyjacielem golema Pompy, piewcą wolności i
uczciwej konkurencji. Rehabilituje się i zdobywa sympatię czytelnika… oraz
miłość Adory Belle Dearheart, co pewnie cieszy go dużo bardziej.
„Piekło
pocztowe” należy do cyklu „Świat Dysku”. Pratchett, jak w całej zresztą serii,
z ironią opowiada o fantastycznym świecie, w którym oprócz ludzi żyją golemy,
wilkołaki czy banshee. Kiedy jednak autor mówi o Ankh-Morpork, czytelnik ma
wrażenie, że spostrzeżenia te są uniwersalne.
Historia
Moista nabiera lekkości, staje się humorystyczna, niemal anegdotyczna głównie
za sprawą dialogów i narracji. Są dowcipne, zaskakują celnością spostrzeżeń,
naprawdę bawią. Oto próbka tego stylu:
„Poruszaj
się szybko. Nigdy nie wiesz, co cię dogania”.
Albo:
„Zawsze
pamiętaj, że tłum, który oklaskuje twoją koronację, jest tym samym tłumem,
który będzie oklaskiwał twoją egzekucję”.
I
moja ulubiona:
„Wzbudził
pan falę […] jak powiedziała ryba do człowieka z ołowianymi ciężarkami u nóg”.
„Piekło
pocztowe” warto przeczytać dla świetnie sportretowanych bohaterów, interesującej
i nieprzewidywalnej akcji oraz cudownego absurdalnego humoru typowego dla całej
serii o Świecie Dysku. Zachęcam.
Copyright © 2012 Indygo
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz